czwartek, 16 lipca 2009
Jakby tu zacząć....
Może od tego, że w końcu zaczęły się wakacje, na które czekała cała Polska, a nawet świat.Koniec z nauką, odrabianiem lekci, oglądaniem wstrętnych, niekiedy powykrzywianych twarzy nauczycieli, narzekających na swoich uczniów.Zwykle taką właśnie nauczycielką była 'Zarębista' od j.polskiego.Czy ona kiedykolwiek była z nas zadowolona?Ciągle na nas narzeka: 'Mogliście napisać to lepiej', 'kartkówka wyszła przeciętnie,chociaż w większosci były 3,4 i 5'.Często nam się obrywa za nieodrobione lekcje naszych koFFanych (,jak to krejzole piszą)kolegów.Ogólnie oglądanie twarzy osób na których widok robi mi się niedobrze jest niezbyt miłym przeżyciem.Tu przykład pewna znowu koFFana koleżanka Monika,pieszczotliwie nazywana 'Monia' lub 'Moni'.Ogólnie jak kto woli.Rzecz gustu,którego tzw. 'Moni' NIE POSIADA.Jest typową lizuską, która wchodzi do tyłka bez wazeliny (jak określiła to Aga =>) i liże dupy od lewa do prawa.Taki lizusek ohydny.Ona ma przecwiczony sztuczny uśmieszek yhyyy .Mogłam poznać jej nieżyczliwość, zazdrość i tego jak zachowuje się przy ludziach żeby im zaimponować.Otóż męczyłam się z nią całe 2 tygodnie na obozie.Obóz wspominam fantastycznie,oprócz jej osoby.Niestety (a może stety) okazała się nielojalną 'przyjaciółką' która zostawiła mnie dla podlizywania się i integracją z pozostałymi uczestnikami obozu.Myślicie ,że zamknęłam się w pokoju i rozpaczałam?NIE! poradziłam sobie świetnie bez niej i zachowałam do niej dystans, wiedząc że nie nadaje się na przyjaciółkę dla mnie.Czego innego oczekuję od przyjaciół.Przede wszystkim musi mnie akceptować za to jaka jestem,powinna umieć mnie rozbawić,ale pocieszyć w trudnych sytuacjach i wyciągnąć do mnie pomocną dłoń,muszę jej ufać i czuć się przy niej swobodnie.Ogólnie lubię moich przyjaciół.Wiedzcie że bardzo was kocham....
piątek, 26 czerwca 2009
Dziś z rana wstałam i jak zwykle włączyłam mtv,przegryzając kawałek bułki z serem.Oczywiście od razu się zakrztusiłam, musiałam popić ją kilkoma litrami herbaty, przyżądzonej przez moją babcię. Siedziałam jeszcze nieprzebrana w mojej żółtej piżamie ze spongebobem.Przez kilka minut nie wiedziałam co się dzieje na tych wszystkich muzycznych programach, które przełączałam jak szalona.Wszędzie słyszałam piosenki Michaela Jacksona.Co się dzieje?Wtedy pomyślałam o najgorszym....'on nie żyje'.Na pasku mtv hits pojawiło się 'The king of pop has died'.Myślałam że to jakiś żart.Ale to nie mogło być żartem,jeżeli na 7 stacjach muzycznych grał tylko Michael Jackson.Coś mną wstrząsnęło, przecież on miał dopiero 50 lat.Moi rodzice mają 47,od razu przyszła mi zła myśl,o której chciałabym zapomnieć,Mój tata upada na ziemię,nie wiem co się stało więc zaczynam płakać,przyjeżdża karetka i ten sygnał zgonu.To było przeraźliwe,jakby ktoś uświadomił mnie że w każdej chwili może umrzeć ktoś ważny z mojego życia.A gdyby tak mnie nagle,bez powodu stanęła pikawa,co by się działo?Michael była napewno legendą, osobą która zostawi ślad w historii.W końcu wychowałam się na 'Thriller','Bille Jean','Smooth Criminal ','Dirty Diana','Bad'.Jeszcze 4 lata temu mój tata chcąc mnie wystraszyć w halloween puścił mi teledysk Thriller'a.Powiedziałam że wogóle się tego nie boję.Oczywiście skłamałam.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)